środa, 25 maja 2016

Panie Turek! ....


Panie Turek, niech pan tu kończy to spotkanie...

     Tomasz Zimoch zasłynął z wielu powiedzeń podczas komentowania wydarzeń sportowych, ale ten o tureckim sędzi podczas eliminacji Ligi Mistrzów w 1996 r. między Widzewem Łódź a Brondly Kopenhagą był chyba najznamienitszy, bo kojarzył się z Tureckim (Janusz Gajos) z kabaretu Olgi Lipińskiej. Zapewne.
     Dla Tomasza Zimocha sport i praca w radiu i telewizji były wielką pasją, której poświecił całe dotychczasowe życie. Rzetelny, kompetenty, dowcipny, władający staranną polszczyzną, ceniony przez dziesiątki lat za swoją dobrą robotę. Nie poszedł w ślady ojca, znanego prawnika i sędziego, pierwszego przewodniczącego Krajowej Rady Sądowniczej w Polsce. Wybrał zawód reportera sportowego. Był w radiu długie lata, miał akredytacje na mistrzostwa piłkarskie we Francji, nawet i bilet lotniczy, akredytację na olimpiadę w Rio, a teraz nie usłyszymy jego komentarzy, bo go z  radia i TV wyrzucono. A za co? A właściwie nie wiadomo, za co.
     Bo czy powodem zawieszenia w czynnościach może być to, że ojciec Zimocha był twórcą KRS, a syn teraz, czyli Tomasz Zimoch jest uważany przez PiS za tzw. „resortowe dziecko”, którego trzeba się pozbyć jak niechcianej ciąży? (No przecież są przeciw aborcji?!)
     No to jak to? Nie talent i wiedza, doświadczenie i umiejętności decydują w państwie Prawa i Sprawiedliwości? Wyjaśniający list do posłanki Lichockiej, w którym, notabene, nie było nic szkalującego na kogokolwiek. To miało zadecydować o dalszym życiu Tomasza Zimocha, i o tym, by go pozbawić ukochanej działalności w radiu i telewizji? Czy to o to chodzi w państwie demokracji?
To być nie może! „- Kończ... waść! ... wstydu... oszczędź!... Panie Turek, niech pan tu kończy taką demokrację!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz